Z usypianiem dzieci bywa różnie. Zazwyczaj protestują i nie chcą.
Usypia się je bardzo długi czas i kiedy wydaje się, że maleństwo śpi ono robi nam psikusa i z szeroko otwartymi oczami mówi, że się wyspało. Najczęściej jednak zasypia się przed dzieckiem i śpi się razem z nim.
Z zasypianiem mojego potomstwa nie było w ogóle problemu, lecz niestety do czasu….
Córa była i jest śpiochem. Zasypiała przy kolacji, jak tylko wsiadaliśmy do auta nie zależnie jak długa była podróż, spała. Biedna nie mogła doczekać się końca książki czytanej na dobranoc, bo co zaczynałam czytać zasypiała niczym niedźwiedź na zimę po kilku pierwszych zdaniach.
Średni syn pomimo protestów zasypia jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. We wrześniu idzie do 1 klasy a nadal w ciągu dnia śpi kilka godzin. Wcześnie zasypia i późno wstaje. Złote dziecko- jeżeli chodzi o sen, naturalnie
O! I tu jest moje „do czasu”. Najmłodszy ancymon.
Z nim już tak łatwo nie jest. Nie chce iść spać i trudno go uśpić. No chyba, że się do niego przytuli i leży plackiem przez dłuższy czas.
Książki czytane na dobraonac nie pomagają. Młody zamiast zasypiać jest pobudzony: zaczyna dyskutować i gestykulować, z pewnością nie staje się bardziej senny. Nie pomagają też opowiadane przez plejadę polskich aktorów bajki na CD. Kładę go, całuję, tulę i wychodzę z pokoju a on: tup, tup, tup… człapie za mną mówiąc: – już się wyspałem. I tak kilkanaście razy aż w końcu padnie. Kiedy się go położy do łóżka zawsze coś chce, coś jest nie tak lub coś sobie przypomni:
- Mamo, piciu- woła.
- Mamo, popraw kołderkę- prosi.
- Mamuś….. A wiesz co dziś się wydarzyło…?- czaruje .
Wczoraj jednak było inaczej.
Wróciliśmy ze spaceru, chłopcy zjedli kolację, wykąpali się i umyli zęby. Ubrali się w piżamki i z misiakami pod pachami jak co wieczór przyszli po buziaki i przytulasy.
Ucałował i wyściskał mnie średni po czym poszedł do taty, następnie podszedł najmłodszy i szepcze:
- Mamusiu, idę spać, bo chcę być duży.
Uzbrojona w nerwy ze stali i w anielską cierpliwość czekałam na wędrówki urwisa. Jakie było moje zdziwienie kiedy synek nie wychodził z pokoju, nie wołał mnie i nic nie chciał. Na paluszkach zajrzałam do pokoju chłopców. Obaj spali jak susły. Głośno oddychając tulili swoje ukochane misie.
I co?
I można, tylko trzeba znaleźć sposób.
Chłopcy bardzo chcą być duzi, chcą być wysocy i silni. Chcą uprawiać sporty: grać w piłkę, biegać i walczyć- każdy w innej kolejności. Do jedzenia znienawidzonych warzyw motywowałam chłopców tym, że kiedy będą się zdrowo odżywiać będą sili i duzi. Mimo tego, że nie lubią warzyw jedli je. Krzywili się, przeżuwali i połykali mówiąc przy tym :
– Widzisz mamusiu, już mam mięśnie i siłę, już jestem większy!
Tłumacząc najmłodszemu dlaczego ma iść spać w morzu argumentów był ten, który do niego trafił.
KIEDY ŚPISZ, ROŚNIESZ.
Ciekawe czy dziś też grzecznie pójdzie spać. A może to jednorazowy wybryk ?