Kilkanaście lat temu uległam wypadkowi a dokładniej, zostałam potrącona przez samochód. Było to na tyle poważnie, że rekonwalescencja oraz rehabilitacja trwały kilka lat. Pomimo tego, że od wypadku minęło już ponad 18 lat nadal odczuwam jego skutki, a co jakiś czas przechodzę bardzo bolesne zabiegi chirurgiczne. Niedawno taką właśnie przyjemność sobie zaserwowałam.
Dzień operacji. Na nogach miękkich jak z waty weszłam do gabinetu. Lekarz spytał się mnie: jak mi się spało i czy się denerwuję. Z wymuszonym uśmiechem( przecież twarda baba ze mnie) odpowiedziałam mu, że wszystko jest ok. Oczywiście nie było. Nie spałam całą noc a przez to, że wiedziałam co mnie czeka (ból, ból i jeszcze raz ból) miałam pietra jak nie wiem co!
Najpierw znieczulenie miejscowe i horror, bo ja je spalam niczym Laborgini Diablo paliwo. Ponoć jest to niezwykle rzadkie. No cóż, jedyna w swoim rodzaju jestem. Na trwający 2 godziny zabieg wstrzyknięto we mnie podwójną dawkę znieczulenia. Kiedy lekarz działał skalpelem ja syczałam z bólu nie pozwalając mu się skupić, gdy zakładał szwy i wiązał zgrabne supełki podrygiwałam prosząc o kolejną porcję leku.
Lekko poddenerwowany lekarz mówi do pielęgniarki:
- z wywiadu wynika, że pacjentka nie pali i nie pije. Czyli wątrobę ma raczej zdrową?
- Ma Pani zdrową wątrobę?- Pielęgniarka kieruje do mnie pytanie?
- Yhhhyyy…- jęczę.
- Jest szczupła, więc ma chyba mega szybki metabolizm.- Stwierdza lekarz.
- Ma Pani szybki metabolizm?- Pielęgniarka znów pyta.
- Hmmmm…- Nie wiem co powiedzieć.
Co to za zwyczaj, pytać kiedy ja nie mogę mówić? Wybaczam jej jednak, młodziutka jest i chyba niezbyt doświadczona, bo przerażona była bardziej ode mnie.
- Ma Pani niezłe spalanie! – Lekarz głośno prawie, że wielkimi literami powiedział do mojego ucha.
Ha, ha… i co mi po tym.
Dlaczego nie mogę spalać ekonomicznie? Zabieg byłby bezbolesny a i ukłuć byłoby mniej.
Jak to jest, że z kolejnym doświadczeniem poznajemy siebie lepiej?
No cóż…
Wiem teraz, że mam NIEZŁE SPALANIE :)